Nie przypominam sobie, by któryś z nauczycieli przyznał się, że ma trudności w komunikacji. No przecież jak może mieć skoro uczy, przemawia, pyta, ocenia. Taka osoba z założenia (tylko nie wiem kogo/czego) nie może mieć problemów w porozumiewaniu się. Spytajcie natomiast nauczycieli, ilu z nich ma trudności w rozmowie z rodzicami. Myślę, że nie mielibyśmy trudności ze znalezieniem wielu takich osób. Więc o co chodzi?